wtorek, 22 marca 2011

Urodzinowy koncert życzeń, c.d.

Dość szybko przypomniało mi się o kolejnych rzeczach, które chciałabym na urodziny (to było do przewidzenia). Tym razem chodzi o ubrania, bo chodzę goła jak święty turecki, a niektóre ciuchy dają parę punktów do lansu na dzielnicy. Zaczynając od kurtek, chcę te dwie:

Skórzana umocni moją pozycję Królowej Mokotowa, a ten fifraczek poniżej przyda się na wyjazdy z Panem do lasu. Prócz tego chcę ten t-shirt:
To oczywiście żart, bo przecież wiadomo, że jestem najbardziej grzecznym, ułożonym, spokojnym i cichutkim pieskiem na świecie, a nie żadnym monsterem! :) Skoro mam kurtki i t-shirt, to głupio, żebym chodziła boso - poniżej buty idealne:
No i może jeszcze mała tiara dla Królowej... i to by było na tyle...

Za dwa dni urodziny!!!

Na wstępie kilka uwag na temat moich urodzin:
Prezenty są bardziej niż mile widziane. Preferuję kości cielęce, uszy świńskie wędzone, rurki czekoladowe lub jogurtowe, przysmaki o aromacie dziczyzny i piszczące zabawki.Przydałaby się również wiatrówka, żebym mogła strzelać do gołębi z balkonu (do małych fafików też ;-)). Mój Najwspanialszy Pan zapewne kupi mi iPada 2, bo to urządzenie dopasowane idealnie do dzieci w wieku przedszkolnym (poniżej zerówki), kalekich technicznie hipsterów, dorosłych o ilorazie inteligencji równym numerowi buta i małych piesków.
Chciałabym również mieć dwie budy: 
Pierwsza, taka dacza całoroczna, kiedy chcę odpocząć od Pana i Oli Fasoli, bo są zbyt męczący. Te dwa modele wydają się całkiem, całkiem (z wymownym spojrzeniem w kierunku modelu z basenem w kształcie kości):

Na zbliżające się lato wolałabym ten dizajnerski model, przez który można przeprowadzać obserwację terenów otaczających budę:
Możecie śmiało kupić wszystkie, z radością przyjmę i będę korzystać. Naprawdę nie pozwalajcie się powstrzymywać w wydawaniu na mnie pieniędzy!
Gdyby coś w kwestii prezentów na urodziny mi się przypomniało, to z pewnością nie omieszkam Was poinformować.




Z wizytą na Polu Mokotowskim

W sobotę na Polu Mokotowskim odbył się happening w ramach akcji "Sprzątam po moim psie". Ola Fasola uparła się, żeby tam jechać, gdyż podczas imprezy odbywała się prezentacja umiejętności psów uczestniczących w szkoleniu Mortal Combat Dogs. Dla mnie jedyną ważną rzeczą była ogromna ilość psów - w życiu nie widziałam tyle zgromadzonych w jednym miejscu. Pomimo moich usilnych starań, nie udało mi się ze wszystkimi pobawić ani nawet przyjacielsko zdzielić łapą, ale pewne nowe znajomości zostały zawarte:



Aha, co do samego sprzątania psiego nawozu uważam, że właściciele psów, którzy tego nie robią, powinni zostać obrzuceni kupami tak, jak babsztyl na filmiku poniżej. Starszy Pan FTW, full respect!