czwartek, 28 kwietnia 2011

Wyjazd wielkanocny

Wracam po dłuższej nieobecności, spowodowanej intensywnym świętowaniem wielkanocnym. Ponad tydzień temu wszyscy członkowie Team Gwiazduś opuścili Warszawę i ruszyli w Polskę. Ola Fasola pojechała na Dolny Śląsk, a ja i Najwspanialszy Pan zaszczyciliśmy swoją obecnością Podkarpacie. Wiem, że ona przez cały czas mojej nieobecności usychała z tęsknoty i wpatrywała się godzinami w moje zdjęcie na tapecie komputera, ale ja byłam za bardzo zajęta Odbywaniem Wizyty, żeby się nią przejmować. Poza tym duża jest, nie można się nad nią rozczulać. Dziś spotkałyśmy się po tylu dniach i widzę, że dała dziewczyna radę i można ją samą zostawiać w domu.
Wstrząs spowodowany rozłąką spowodował jednak istne writer's block u Oli Fasoli i ma pewne problemy z dopisaniem historii do zdjęć, które Mój Pan mi zrobił podczas Wycieczki. Tak więc w skrócie:


Dużą część Wielkanocnej Wyprawy spędziłam w podmiejskiej daczy, korzystając z doskonałej pogody. Biegałam jak opętana całymi dniami, czasami nawet Pan nie miał czasu zdjąć mi tych paskudnych szelek, bo musiałam pędzić na rekonesans terenu. Ale jak tu siedzieć w miejscu skoro tam było TYYYLE patyków???


Kiedy już wszystkie pogryzłam, nie pozostało nic innego jak posprzątać po sobie. Jako najlepszą metodę pozbycia się bezużytecznych kijków wybrałam ognisko:


Strasznie męczące to wszystko było, napracowałam się okrutnie, ale nic nie sprawia mi tyle radości co dziczenie na świeżym powietrzu. Ola Fasola może żałować, że nie była z nami, ale wsparcia  wtedy udzielał jej Don Pepsiko (dziękówa kolego, wiszę Ci świńskie ucho!). Chyba tylko dzięki niemu nie postradała zmysłów z tęsknoty za mną...