poniedziałek, 28 lutego 2011

On... Mój Najwspanialszy Pan!

Chciałam Wam dzisiaj przybliżyć postać bardzo ważnej Osoby, jaką jest mój Pan. Odmówił on udzielenia zgody na zamieszczenie zdjęcia, niestety... Cóż, jestem w stanie to zrozumieć. Razem stanowimy tak wyjątkowy i czarujący duet, że zamieszczenie wspólnego zdjęcia mogłoby doprowadzić do masowych omdleń czytelniczek i zapychania skrzynki mailowej listami miłosnymi, które musiałyby pozostać bez odzewu... 
Wracając do Mojego Najwspanialszego Pana. Rozpoczynamy wspólną karierę myśliwską, choć cele mamy tutaj nieco rozbieżne - on poluje na wszystko, co jest dopuszczone do selekcji, a ja chcę specjalizować się w zagryzaniu wilków. Nie wiem, czy przez to znajdę czas na polowanie na te jego popierdółki jak kaczki czy bażanty, ale jeśli ładnie poprosi...
Mój Pan włada również niepodzielnie magiczną szufladą z pysznościami. Uważam, że o wiele częściej powinien do niej zaglądać i obdarowywać małego pieska, ale on udaje, że 2 smakołyki na dzień wystarczą... Wolne żarty! Podobnie błędne wyobrażenie Mój Kochany Pan ma na temat piesków śpiących na kanapach i w łóżku. Pracuję nad tym, by wreszcie dostrzegł niestosowność w wypędzaniu pieska z kanapy i wreszcie pozwolił mi zajmować należne mi, wygodne miejsce.

niedziela, 27 lutego 2011

Ona...

To moja asystentka. Wklejam zdjęcie z nią, bo w sumie ten blog powstaje dzięki jej pomocy. Muszę korzystać z jej laptopa do pisania, bo spodziewam się, że Mój Najwspanialszy Pan kupi mi mój własny komputer dopiero na urodziny. Tak więc to jest Ola Fasola. Jak już wiecie - droga do bycia fotografem jest przed nią długa i wyboista, ale tak na co dzień osóbka jest całkiem przydatna. Po pierwsze - doskonale sprawdza się jako leżanka. Po drugie - zabierała mnie co rano na spacer podczas tajnej wizyty w Juracie, mówiąc Najwspanialszemu Panu, że idziemy "na podryw". Bredziła bez sensu, bo na plaży nie było nawet kulawej mewy, ale chyba jej to dawało trochę radości, więc po co miałam jej tłumaczyć, że bredzi? Zwłaszcza, że doceniam entuzjazm (choćby idiotyczny) osób, które zabierają mnie na poranne długie spacery.
No i asystentka przydaje się, kiedy Najwspanialszy Pan wyjeżdża na polowanie, a ja akurat nie mam na to ochoty. Wtedy Ola Fasola jest całkowicie do moich usług:)

Zdjęcia lotów

 To  moje zdjęcia w locie. Zrobiła je moja asystentka. Stara się dziewczyna, zdjęcia przynajmniej przestały wyglądać jak zrobione przez skarpetę. Nacieszcie swoje oczy!

Nowe znajomości...

Podczas wyjazdu poznałam też pewnego osobnika (płeć pozostała nieustalona). Wspominam o tym fafiku tylko dlatego, żeby nie zostać uznaną za aspołeczną. Jak widać, w zębach trzymam wyjątkowo interesujący okaz patikus plażis juratis, a to małe coś za mną biegnie. A właściwie leci... Cóż... choćby miał karmę na paliwie rakietowym, dającą efektowne płomienie spod ogona - nie miał szans na dogonienie mnie. Dałam mu jednak fory, pozwoliłam łaskawie podbiec do siebie i powąchać się (ale tylko od pasa w górę). Dostał też kilka razy z liścia - uważam, że nic tak nie pozwala na nawiązanie pozytywnych więzi jak dobry cios w żuchwę. Ten kurdupel chyba tego jednak nie docenił...:/
W takich chwilach tęsknię za Jacksonem...

Back in Warsaw!

I am back by popular demand!
Wróciłam z nad morza. Wyjazd był bardzo owocny, poszerzyłam znacznie swoją wiedzę odnośnie dendrologii (patrz zdjęcie) - mnogość patyków na plaży zachęcała do dogłębnych badań w przedmiocie ich wytrzymałości na moje stalowe zęby oraz dynamiki lotu. To jest wiedza, jaką każdy piesek posiadać powinien.