sobota, 18 lutego 2012

Tam gdzie Królowa chodzi piechotą

Ten wpis jest przejawem czystej wredoty ze strony Oli Fasoli. Dorwała się dziewczyna do aparatu podczas wizyty w Juracie i robiła mi zdjęcia w każdej sytuacji. Nawet najmniej stosownej:


Zdjęcie wydaje się całkowicie niewinne, ale jest powodem do niepowstrzymanego śmiechu Pańci za każdym razem, kiedy je widzi. Otóż przedstawia ono mnie podczas wizyty "na stronie". Jestem w tym wieku, że nie biegam już z sikawką na wierzchu i jeśli mogę, to załatwiam swoje potrzeby w odosobnionym miejscu. To zdjęcie jest przykładem tego, że najlepiej jest ukryć swoje części niesforne za górką, ale jednocześnie mieć wszystko na oku. Dla mniej spostrzegawczych, Ola Fasola zaznaczyła poniżej kółkiem czubek mojej głowy. Baaaardzo śmieszne.


Krew, łzy i kanapa.

Dzisiejsza wena twórcza mojej asystentki, zainspirowanej wspólnym wyjazdem do Juraty, wymaga podzielenia całej historii na kilka postów. W pierwszym z nich konieczne jest podzielenie się z czytelnikami moim największym osiągnięciem: przejęciem kanapy.
Wiele czasu, błagalnych spojrzeń, podchodów i fochów musiało upłynąć zanim oficjalnie rozłożyłam się na kanapie. Pańcia nigdy specjalnie temu się nie sprzeciwiała, gdyż została nauczona przez straszliwego jamnika Asika (guru wszystkich dyktatorskich psów ever), że pies leży na kanapie i śpi w łóżku i po prostu należy się z tym pogodzić. Mój Najwspanialszy Pan nie podzielał tej opinii przez wiele miesięcy, ale ostatecznie uległ. 


Z przyzwoleniem na leżenie na kanapie pojawił się jednak problem - każda właściwie sofa jest za mała.


Uważny czytelnik zauważył na pewno dziwne ustrojstwo na mojej stopie - to idiotyczny wynalazek Oli Fasoli i Pana, który ma chronić ranę na nodze. Nie będę komentować tego, że rozmiar jest chyba dla bernardyna, a nie długonogiej fouski... 
Wracając jednak do spania na meblach: Leżenie na kanapach jest ok, ale są one całkowicie niedostosowane do potrzeb psów. Miejsce do siedzenia powinno być szersze, żeby nie wisiały mi w powietrzu nogi, no i przydałyby się jakieś dostawki dla pozostałych domowników. Mając jedną kanapę niemożliwym jest zapewnienie komfortu wszystkim, a moje dobre serce i troska o Pana i Pańcię powodują, że czasami prawie jest mi żal kiedy tak siedzą ściśnięci w kąciku.
Cieszę się jednak niezmiernie, że Pan zrozumiał, iż nic nie pozwala na doskonałą regenerację bardziej niż drzemka pod kołdrą. Dotyczy to szczególnie sytuacji, kiedy pieski ciężko pracują jak np. ja w Juracie. Po godzinach biegania w śniegu po pępek z badylami w zębach, długi sen w łóżku po prostu mi się należy.


Na koniec rada do wszystkich piesków: Jeśli jeszcze nie pozwolono Ci spać w łóżku (najlepiej w poprzek, spychając innych śpiących lub traktując ich jako poduszki) - walcz o należne miejsce, a każdy Pan w końcu ulegnie:)