piątek, 11 listopada 2011

Panna Tosia


Jak wiecie wyjątkowo tylko dopuszczam inne psy na swojego bloga. Jednak mój dzisiejszy "gość" jest wyjątkowy, dlatego przygotujcie się na sporą porcję zdjęć z naszych wzajemnych spotkań. Oczywiście część czasu spędzamy na poważnych rozmowach o sytuacji w naszych dzielnicach, najnowszych trendach psiej mody, kulinariach (obie bardzo cenimy świńskie uszy), aktualnej sytuacji w kraju i na świecie, ale Ola Fasola woli robić zdjęcia, kiedy robimy coś więcej niż dyskutujemy, dlatego musicie ten aspekt przyjąć na słowo Pani Myni. Po wymianie plotek przechodzimy z Tosią do lekkiego spacerku:

Tak, tak - to znowu Pańcia udaje, że umie robić zdjęcia...

Spacerujemy tak sobie powolutku, ale ja nigdy nie zapominam, że najważniejsze w życiu są PATYKI. Panna Tosia jeszcze nie do końca zrozumiała, że mogę oddać jej dużo rzeczy (no dobra, to może lekka przesada), ale patykami z nikim się nie dzielę. Nadal uzgadniamy stanowiska w tej kwestii:






Trzeba jednak stwierdzić, że pierwszy raz spotkałam psa, który w pełni spełnił moje skrajnie rygorystyczne oczekiwania co do cech psychofizycznych potencjalnego przyjaciela. Tosia jest szybka, wytrzymała, podobnie jak ja ceni higienę i lubi się kąpać i - co nie jest bez znaczenia - ma właścicieli, którzy noszą w kieszeniach smakołyki, a to u ludzi wyjątkowo pożądana (żeby nie rzec, że kluczowa) cecha. Zatem Tosia dostaje zaszczytny tytuł Przyjaciółki Pani Myni!

Wielki powrót!

Chwila zadumy

Wiem... dłuuuuugo mnie nie było... To wszystko wina mojej asystentki, która nie znajdowała czasu na aktualizację bloga,  zasłaniając się nawałem pracy i innymi bezsensownymi wymówkami. Zdawała się nie rozumieć, że czytelnicy z niecierpliwością i wyczekiwaniem zaglądają na blog, aby zobaczyć najnowsze zdjęcia Królowej Mokotowa. Przyszła wreszcie pora na aktualizację:
Słowem wstępu - jestem śliczna i urocza jak zawsze. Do tego mądrzeję praktycznie z dnia na dzień, wprowadzam w życie reguły Dona Pepsiko i coraz częściej rezygnuję ze stosowania przemocy fizycznej i napastowania wobec innych psów oraz ludzi, a w zamian oferuję jedynie powierzchowne zainteresowanie z nutką poczucia wyższości. 
Przechodząc do rzeczy - u mnie wszystko dobrze. Pan i Pańcia jak zawsze są na moje usługi, choć pomysł Pańci, żeby wychodzić na spacer o 7 rano uważam za co najmniej idiotyczny. Szuflada ze smakołykami jest zawsze pełna, stos zabawek zawsze pod łapą, a jedynym dylematem jaki obecnie mam jest to, jaką wybrać obrożę na Boże Narodzenie (wiem, jeszcze trochę czasu jest, ale obroża jest Amerykańska, trochę czasu shipping z Colorado trwa). Typy są dwa:
 albo taka:


Prawdopodobnie zdecyduję się na obie, ale równie chętnie przyjmę je jako prezent na Gwiazdkę (czyli swoje imieniny). 
Poza tymi dizajnerskimi rozterkami muszę wspomnieć, że poznałam ostatnio Tosię, która z miejsca stała się moją najlepszą przyjaciółką. Też jest fouskiem, czyli psem najlepszej rasy pod słońcem i dzięki temu ma te wszystkie fantastyczne cechy charakteru, które sprawiają, że doskonale się rozumiemy. Ale o tym w następnym poście.
Higiena i częste kąpiele przede wszystkim!