niedziela, 27 lutego 2011

Nowe znajomości...

Podczas wyjazdu poznałam też pewnego osobnika (płeć pozostała nieustalona). Wspominam o tym fafiku tylko dlatego, żeby nie zostać uznaną za aspołeczną. Jak widać, w zębach trzymam wyjątkowo interesujący okaz patikus plażis juratis, a to małe coś za mną biegnie. A właściwie leci... Cóż... choćby miał karmę na paliwie rakietowym, dającą efektowne płomienie spod ogona - nie miał szans na dogonienie mnie. Dałam mu jednak fory, pozwoliłam łaskawie podbiec do siebie i powąchać się (ale tylko od pasa w górę). Dostał też kilka razy z liścia - uważam, że nic tak nie pozwala na nawiązanie pozytywnych więzi jak dobry cios w żuchwę. Ten kurdupel chyba tego jednak nie docenił...:/
W takich chwilach tęsknię za Jacksonem...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz