Mój Pan przypomniał mi, że w poprzednim poście nie pojawiło się zdjęcie z wiejskim Burkiem z Truskawa (czy jakkolwiek inaczej się tą nazwę odmienia).
Nie jestem psem uprzedzonym, choć mieszkam w stolicy i jestem niekwestionowaną Królową Mokotowa. Pozwoliłam temu wiejskiemu chłopakowi do mnie podejść, choć dzieli nas intelektualna i wizualna przepaść i działa mi na nerwy ciągłe szczekanie takich łańcuchowych Fafików. Z drugiej strony - niech zna dobre serce Pani Myni i ma tą jedną jedyną szansę na pokazanie się w internecie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz