niedziela, 3 kwietnia 2011

Ekspedycja "Kampinos"


Dzisiaj niedziela, Ola Fasola od rana chodziła po domu i mamrotała pod nosem "Jedźmy do lasu, jedźmy do lasu!". Pan optował za wycieczką do Wilanowa, ale ona dalej marudziła, więc pojechaliśmy do Kampinosu. 
Założenie było takie, że jedziemy do prawdziwego lasu, a nie podmiejskiego laso-parku, gdzie szwendają się mieszkańcy blokowiskowych "apartamentowców" na Wilanowie. Po przybyciu do Truskawca okazało się, że taki sam pomysł z wycieczką do lasu miało chyba z 200 osób i w lesie było tłoczno jak na Marszałkowskiej.
Ja jednak nie pojechałam tam odpoczywać, ale ciężko pracować z patykami:

 (Skromnie zwracam uwagę czytelników na doskonałą stójkę)

Każdy wyjazd z Panem i Pańcią do lasu wygląda jednakowo - ja haruję, a oni się gapią. Oto idealny przykład:


Cóż... taki już jest ciężki los małego pieska. Odrobinkę się przy tym bieganiu zmachałam:


...ale było spoko. Tylko wilków nie było, ale upoluję jakiegoś następnym razem...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz