niedziela, 10 kwietnia 2011

Don Pepsiko

Dzisiejszy wpis będzie wyjątkowy. Tym razem nie dotyczy on wyłącznie mojej skromnej i wybitnej osoby, ale również mojego bliskiego znajomego z odległego Bad Salzbrunn. Oto Pan Pepsi:


Uważam, że wspomnienie o nim na moim blogu jest konieczne, gdyż Pepsiko był ważną postacią w procesie mojej socjalizacji, gdy jeszcze byłam małym, wrednym szczeniakiem z ADHD. To on był moją pierwszą ofiarą, jego pierwsze pogryzłam po uszach tak, że wył z bólu i zabierałam mu wszystkie możliwe zabawki. Pan Pepsi, niepodzielny władca Szczawna Zdroju, pozwalał mi na to, gdyż zapewne miał świadomość, że każdy boski pies, mający przejąć władzę w mieście, musi się nauczyć spuszczać łomot innym psom.


 Dzisiaj z rozrzewnieniem wspominam tamte czasy, ale Pepsiko zawsze jest dla mnie wzorem Pana na Dzielni. Kilka lat może mi zająć nabranie takiego dystansu do otaczającej rzeczywistości, jaki on prezentuje (czyt. sprawiedliwie ma wszystko i wszystkich w głębokim poważaniu), ale pracuję nad tym każdego dnia, by móc przestać podtrzymywać swoją pozycję na Mokotowie przemocą, a wzbudzać grozę i przerażenie samym przelotnym spojrzeniem...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz